666 słów na marginesie "Nouvelles impressions d'Amerique"

1.
"Nouvelles impressions d'Amerique" Andrzeja
Sosnowskiego zmusza czytelnika 
do zadania sobie co najmniej jednego 
pytania. I jakkolwiek nie jest wcale rzeczą

łatwą na nie odpowiedzieć (o ile w ogóle da się 
odpowiedzieć), to już samo postawienie go może 
przynieść wymierną korzyść - pozwoli wyraziściej 
dostrzec te wątki, które w sposób istotny współ-

tworzą inne teksty autora "Życia na 
Korei" - a które dotąd pozostawały jakby
niezauważone. Pytanie to, z pozoru 
banalne, brzmi: podług jakich zasad Andrzej

Sosnowski dzieli swoje utwory na 
wersy? Albo inaczej: co decyduje o 
tym, że raz mamy do czynienia z tekstem 
zapisanym "prozą", a raz "wierszem"?

2.
Postawienie tej kwestii jest o tyle zasadne, 
że i "prozy" i "wiersze" utkane są 
z tej samej językowej materii, te same 
prawa nimi rządzą - wyobraźni poddanej

ciśnieniu języka, gry cytatem, przytoczeniem, 
co daje w efekcie trudną do jednorazowego 
objęcia, polifoniczną strukturę z sensem 
ogniskującym się, niby w synkopach, w naj-

mniej oczekiwanych, z pozoru nieistotnych, 
miejscach. I powiem szczerze, że nie udało mi się
dociec motywów leżących u źródeł decyzji autora, 
zdałem sobie natomiast sprawę z kilku mniej

lub bardziej oczywistych rzeczy. Uświadomiłem 
sobie przede wszystkim, iż naj-
ważniejszym czynnikiem rytmotwórczym 
(z nielicznymi wyjątkami) jest w tych utworach

3.
zdanie - częstokroć wielokrotnie złożone, opadające 
i wznoszące się w swych kadencjach i antykadencjach, 
w stosunkach pod- i nadrzędności, jakby w pogoni za 
nieuchwytną myślą - lecz na tyle wyraziste i mocne,

by zdominować tok "wiersza" i sprawić wrażenie pewnej, 
właściwej dla "prozy", przezroczystości tekstu. Nie 
oznacza to wszakże, iż Andrzej Sosnowski nie potrafi 
lub nie chce korzystać z całego dobrodziejstwa

przerzutni, przeciwnie - pierwszorzędne pełni 
ona znaczenie i dlatego nie bardzo mogę 
się zgodzić z Jackiem Łukasiewiczem, który 
na łamach "Odry" napisał ongiś, że

"tam, gdzie tekst jest dzielony na 
linijki, raczej traci, niż zyskuje". 
Zarzuty takie zresztą przewidział chyba sam 
autor, gdyż znajdziemy w "Nouvelles

4.
impressions ďAmerique" kilka autocytatów 
z "Życia na Korei" (na przykład z utworów: "Biebrza, 
Czerwone Bagno", "Czas i pieniądz" czy "Wiersz 
dla Becky Lublinsky"), które aż zapraszają

do takiego porównania, a w każdym razie sugerują, 
że cały czas chodzi o to samo, rzekłbym, ponad-
genologiczne, doświadczenie tekstu. (Powtórzenie 
dwóch "próz" z impresji amerykańskich w "Sezonie

na Helu" w pewnym stopniu potwierdza to rozpoznanie). 
Tu dłuższa dygresja. Otóż odnoszę wrażenie, że 
kwestie genologiczne to jedne z ważniejszych kluczy 
do pisarstwa Andrzeja Sosnowskiego. Przywołuje się

tu różne gatunki - często zamierzchłe czy egzotyczne -
lecz raczej nie mamy do czynienia z jakimiś klasycy-
stycznymi inklincjami, ale ze swojego rodzaju grą tekstem.
Starodawny gatunek - jak pantum czy sestyna - okazuje się

5.
niezwykle nośny również i dzisiaj. Sestyna - forma wiersza,
zdawałoby się, doskonale skończona i przewidywalna - 
pod piórem Sosnowskiego staje się wehikułem do podróży 
w nieznane i nienazwane. Wrażenie obcowania z czymś

nowym i świeżym, jakie wynosimy z lektury utworów 
autora "Sezonu na Helu",  bierze się być może i stąd, 
że reguły gatunkowe traktowane są tu często nader luźno.
Pierwszych kilka "próz" z "Nouvelles impressions

d'Amerique" to - zgodnie z tytułem - po prostu dziennik
podróży. Co jednak robi w tym tomie artykuł naukowy
na temat wyrażenia weird sisters z "Makbeta", artykuł 
będący na dodatek przypisem do poprzedzającej go

"prozy" "poetyckiej"? (Dodam nawiasem, że mamy tu
do czynienia z ciekawym kontekstem - niemal identyczny 
zabieg zastosował Bohdan Zadura w otwierających
"Prześwietlone zdjęcia" dwóch sonetach poświęconych

6.
katastrofie Challangera). Czy "Oceany" uznać za 
pierwszą w historii gatunku podwójną sestynę, a
więc tę, która narzuca swe reguły wszystkim następnym,
czy też uznać raczej, że jest ona jedynie bladym cieniem

platońskiej idei podwójnej sestyny? Sosnowski zachował 
w niej bowiem jedynie zewnętrzne wyznaczniki gatunkowe,
zrezygnował natomiast ze spiralnego układu rymów,
będącego, jak poucza tradycja, odwzorowaniem struktury

czasu. Podobnych pytań jest więcej i wszystkie one 
utwierdzają w przekonaniu, że jest to poezja,
która w każdy do pomyślenia albo i nie do pomyślenia
sposób próbuje wywinąć się błogim jednoznacznościom.

Ale czas już wrócić do początkowej kwestii.
Jeśli zarówno utwory "prozą", jak i wierszem są 
"tym samym", to być może odpowiedź na pytanie 
o zasady delimitacji tekstu jest bez znaczenia?

7.
I że chodzi tutaj przede wszystkim o owo totalne 
doświadczenie języka, w całej jego nieokiełznanej 
wielości rejestrów, po to, by w przebłyskach, iluminacjach,
owych synkopach sensu okrążyć milczenie, które jest

granicą prawdziwą, w przeciwieństwie do pozornej 
granicy wersu, strofy, zdania? Owszem. I na tym polega, 
jak sądzę, najgłębsze pokrewieństwo twórczości 
Sosnowskiego z twórczością Johna Ashbery'ego.

(A nie na wielogłosowości czy sposobie posługiwania się 
cytatem, jakem ongiś myślał, pisząc recenzję z "Życia 
na Korei"). Trop ten podsuwa poniekąd sam Sosnowski, 
w skądinąd znakomitym eseju "O poezji flow i chart"

- i można się tylko dziwić ile diagnoz Sosnowskiego w stosunku 
do autora "Galeonów kwietnia" jest w istocie 
autodiagnozami. A nasuwające się pytanie o oryginalność 
"użycia Ashbery'ego" należy odłożyć do lamusa,

8.
bowiem nie o "użycie" tu idzie, lecz o przyswojenie 
polszczyźnie pewnego idiomu, pewnego sposobu 
funkcjonowania języka, czego nie dałoby się 
zrobić nawet i w kongenialnych tłumaczeniach.

I zakochałem się w tej książce od pierwszego 
wejrzenia, a zajrzałem najpierw na ostatnią 
stronę, wziąłem ostatnie zdanie na koniec 
języka i ssałem jak cukierek, by stwierdzić, że

właśnie ono - w cudzysłowie - tę książkę otwiera. 
I to poniekąd byłoby na tyle, skądinąd etc.

[02-03.07.1994, 21-22.10.1996]
_

Poszerzona wersja tekstu pt. "600 słów na marginesie Nouvelles impressions d'Amerique", Nowy Nurt nr 12/94. Recenzja [z:] Andrzej Sosnowski: Nouvelles impressions d'Amerique, Warszawa 1994.

[^]